Archiwum 30 listopada 2004


lis 30 2004 .::Wiara, nadzieja i milosc::.
Komentarze: 19

Oto efekt rekolekcji...Pierwszy raz od baardzo dawna otworzyłam Pismo Świete i przeczytałam dobrze znane mi słowa:

"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym sie jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym tez miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadł wszelka wiedze,
i wszelka wiare, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę cała majętność moja,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz milosci bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrosci,
nie szuka poklasku,
nie unosi sie pycha;
nie dpuszcza sie bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi sie gniewem,
nie pamieta złego;
nie cieszy sie z niesprawiedliwosci,
lecz współweseli sie z prawda.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieje,
wszystko przetrzyma.
Milosc nigdy nie ustaje,
nie jest jak proroctwa,ktore sie skoncza,
albo dar języków,który zniknie,
lub jak wiedza kórej zabraknie...."

...Tak więc trwają wiara nadzieja milosc-te trzy:
z nicha zas najwieksza jest miłość...

Czy własnie taka jest moja milosc...Czy  wogole istnieje "moja" miłosc..

malusia-zabcia : :