Hmmm...ale ze mnie ranny ptaszek;)) Chyba zaczynam cierpiec na bezsennosc;))Sama nee wiem....Obecnie przedemna pare dni wolnego;)) Świeta świat....i zaraz bedzie po świetach;) Wczoraj w szkołce niezle rozrabialismy..Wkońcu chłopcy zapowiedzieli nam "Szkolny lany poniedzialek" (pominmy ze byla środa), tak wiec biegalismy po szkole i z butelkami psikawkami i czym sie tylko dalo(na szczescie nikt nie mial wiadra)W efekcie wiekszosc lekcji spedzilam siedzac całkowicie przemoczona a moi koledzy w miare susi... To bylo nee fair.... W moim nieszczesciu nie bylam jednak sama...Standardowo Monia wygladała podobnie;PP Nikogo nasz widok nee dziwił...nawet woźny stwiedził, ze mi to bez roznicy czy jestem mokra czy słucha, bo juz powinnam sie do tego przyzwyczaic....(nee pierwszy raz biegałam po szkole cała mokra) Ostatecznie z Monia zapowiedziałysmy wielka zemste w lany poniedziałek;))Chlopcy jeszcze pożałujecie;PP Popamietacie Monie&Zabe;)) Po szkole biegiem dio domciu i dio miasta(trzeba bylo isc do spowiedzi)...Wybiegajac natknełam sie na pana U....Po wejsciu do Dominikanow stwierdzilismy ze lepiej jest chodzic po całym miescie i szukac innego koscioła(kolejka na 2h stania) Tak wiec zaczelismy sie włóczyc....Zaliczylismy Okrąglak i McDonalda;)) Wkoncu trafilismy do koscioła....Spowiedz....Wyznanie grzechów...Nie ukrywam ze było ciezko...myslałam ze wszystkiego nee powiem.... Z drugiej strony nee mowiłam tego po raz pierwszy i powinno byc łatwiej...ale nic z tego...Potem nie wiem cio mnie naszlo ale rzcuciałam w Adasia McFlurry... Nee powiem aby był szczesliwy...Nie wiem jak to wyszlo ale jakos tak ze potem szłam w Moni butach...Boshe jak ja wygladałam...nee moja wina ze lubie tylko buty sportowe...CZułam sie naprawde dziffnie...Nastepnie stwierdzilismy ze idziemy do Kupca...Wkoncu mielismy kupic prezent dla Adasia i Merciaka....Ale nic nee znalazłysmy...Tak wiec pochodziłysmy po sklepach...A wlasciwie tio Monia wlatywała prawie do kazdego;PP Adas ledwo wytrzymał to wszystko psyhicznie;PP...Potem biegiem na tramwaj...Z Merciakiem sikałysmy ze smiechu na widok kłócącego sie Adasia z Monia.... I na Ogrody...Jeden busik na uciekł...wiec stwierdzilysmy ze Monia ze pojdziemy po bułeczki..wrociłysmy z całym bochenkiem chleba... Coz dziwnie wygladałysmy...Okazało sie ze nee ma miejsc i musiałam jechac na kolankach Moni.... I tio jeszce z tyłu siedzac na jakims krzesle (krzesło w samochodzie,, dziwne...) Ale i tak miałysmy niezły ubaw... Potem spotkałam pana U....hmmm...nie powiem abym była happy...ale tak zle nee bylo...I jush w domciu....myslałam ze tam padne...wszystko mnie bolało...A dzisiaj w domciu...tylko do kosciolka....Nio i moze wpadniejmy Koffanej Mrs. kartke świateczna zaniesc;PPPDobra misiaki koncze....!!!Papapa...3majcie sie cieplusio...Wiem ze notka taka zwykła...ale ostatnio wszystkie sa o uczuciach itp...Mała odmiana!!!!Buziaki!!!!
P.S. Napisałam note na starym blogu...Moze zaczne znowu wlasnie tam pisac....Adres: sloodziutka-zabcia.blog.pl