Komentarze: 17
Wiecie co wam powiem......Jestem cholernie dziwna, naiwna, i pusta....:(
Wiecie co wam powiem......Jestem cholernie dziwna, naiwna, i pusta....:(
Wokół ciemno...za oknem zimno...a ja siedze w pokoju jakaś taka uśmiechnieta???zadowolona...rozmarzona.....w tle słychać głos Roda Stewarta...Czuje sie spokojna....bezpieczna...cały świat przestał dla mnie istniec....Odpływam gdzieś daleko....Czuje sie wspaniale....Nie martwie sie o nic....Chyba cos sie we mnie zmieniło....Rzeczy które dotąd wydawały mi sie złe, teraz staja sie jakby "mniejszym" złem...Nie dostrzegam już tylu wad u innych ludzi....potrafię sie ciepło uśmiechać....Potrafie na problemy spojrzeć z dystansem....Nie do wszystkiego przywiązuje tak wielką wage jak kiedys... Staram sie postępować zgodnie z własnymi zasadami....Zaczynam dorastac???nie chyba jeszcze nie.....:)
P.S. Kochany Świety Mikołaju poproszę o :
-troszke spokoju
-odrobinę czułości
-wiecej wolnego czasu
-lepsze oceny
-wiecej zdecydowania w podejmowania decyzji:)
-dłuższy dzien:)
-wiecej słonca
-śnieg:)
Przytuliłam sie do niego i było mi tak dobrze...Czułam sie bezpieczna.....Czułam ze mnie nie zrani....:)
Wczorajszy wieczor (noc?!?!?!) moge zaliczyc w 100% do udanych :P Spedziłam czas naprawde w świetnym towarzystwie i chociaz pod koniec troszke przysypiałam to było mi bardzo wygodnie i cieplusio :)Jedni stan trzeźwości dosc mocno zatracili, inni na nartach jeździli, a jeszcze inni cały czas sie śmiali:DMogłabym teraz opisywac wszystko po kolei ale po co???Moze za jakis czas pojawia sie zdjecia na blogu wlasnie z tej domówki:) :* for all :)
Kolejny dzień za mną....Chyba niczym nie różnił sie od pozostałych...Coz...zdązyłam sie już przyzyczaić....Siedziałam w klasie z discmanem na uszach...Nie powiem czego słuchałam bo obciach...:P Lekcja wolna...każdy zajety soba...Jedni przepisywali jakies zadania, inni rozmawiali, jeszcze inni obserwowali tak jak ja....33 osoby...kazda o innych zainteresowaniach i pasjach...I nagle 33 osoby stały sie garstką ludzi ktorzy spedzaja ze soba 8h dziennie i beda tak robic przez kolejne 3 lata... To z nimi bede chodzic na imprezy, płakać, tanczyć, spiewac...To od nich w duzym stopniu zalezy jakim bede człowiekiem.To ich towarzystwo pod pewnym wgledem bedzie kształtować moją osobowosc....A przeciez są to ludzie przypadkowi i tak bardzo rozni....A jednak mozna sie przywiazac przez te 4 miesiace...Kazdy gest z ich strony wywołuje radosc...Bo czy nie jest cudownie czuc na sobie 20 buziakow i uslyszec 20 razy "czesc", "hej" "yo" na powitanie???Czy nie jest cudownie robic razem wałki??? Czy nie jest cudownie śmiać sie na biologii albo geografi z Gumisiem i Krzysiem???Czy nie jest wspaniale słyszec "Co u ciebie Kochanie???" od Dagmary???Czy nie jest bosko grac z Marysia w ping-ponga??? Czy nie jest cudownie oceniac z dzieczynkami kazdego przechodzace faceta???Czy tanczenie i spiewanie z Maja nie jest zabawne???Czy mozna przez 4 miesiace tak polubic dotad obce osoby???Hmm...chyba jednak tak:)) Notka chyba wyszła o niczym...coz....bywa i tak:P